В СТЕПЯХ АККЕРМАНА
Нырнув в зелёный мир степного океана,
Повозка то летит, то замедляет ход,
Как лодка, что плывёт среди шумящих вод,
Минуя острова багряного бурьяна.
Уж начало темнеть. Ни тропки, ни кургана.
Ищу я, что ладье укажет путь туда,
Где над Днестром взошла вечерняя звезда –
Блеснул во тьме маяк, лампада Аккермана.
Давайте постоим. Чуть слышны журавли.
Не может разглядеть их даже взор орлиный.
Вот мотылёк траву чуть шевелит вдали,
А в ней струится уж своим путём змеиным.
Литва! Прошу тебя – призыв мне свой пошли!
Нет, не зовёт никто меня к своим равнинам…
***
STEPY AKERMAŃSKIE
Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi,
Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,
Omijam koralowe ostrowy burzanu.
Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurhanu;
Patrzę w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek łodzi;
Tam z dala błyszczy obłok - tam jutrzenka wschodzi;
To błyszczy Dniestr, to weszła lampa Akermanu.
Stójmy! - jak cicho! - słyszę ciągnące żurawie,
Których by nie dościgły źrenice sokoła;
Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,
Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła.
W takiej ciszy - tak ucho natężam ciekawie,
Że słyszałbym głos z Litwy. - Jedźmy, nikt nie woła.
Добавить комментарий